I pomyśleć ze jeszcze niedawno mogłam tylko podziwiać i uczyć się od Boba Proctora z filmu Sekret i telewizyjnych programów. A w sobotę mogłam być na jego seminarium. Już od pierwszych chwil wiedziałam, że będzie to jeden z ważniejszych dni na mojej drodze duchowo-rozwojowej. Myślałam ze będę w stanie opisać to co się działo ale emocje i energia jaka panowała jest niedopisania, ludzie, ich historie, sukcesy i droga jaką przeszli. Chciałabym Wam opowiedzieć o tym co ja zapamiętałam.
Każdy z nas musi nauczyć się obserwować swoje ciało i jego reakcje na rożne sytuacje, ponieważ jest on instrumentem umysłu. Jeżeli np. przed spotkaniem z kimś źle sie czujesz (denerwujesz się, boisz się) oznacza to, że w Twoim umyśle są jakieś chore przekonania. Musisz je odnaleźć i jak najszybciej wyeliminować.
Nasz system wiary opiera się na naszej ocenie. Stąd "wiemy ile możemy osiągnąć i gdzie są nasze ograniczenia". Często kiedy ponownie oceniany sytuacje nasze przekonanie sie zmienia. To co wydawało nam się niemożliwe okazuje się całkiem proste do zrealizowania :) Bob opowiadał także swoją historię. Jego początki nie zapowiadały sukcesu. Pracował, ale nie wiedział po co. Nie mógł odnaleźć swojej pasji i nie potrafił określić swojego życiowego kierunku. Zarabiał ok 4.000$ rocznie. Jednak ktoś uwierzył w jego potencjał, podarował mu także książkę, którą czyta każdego dnia od 50 lat. Jego zarobki zaczęły wzrastać 175.000 $ rocznie a potem pierwszy milion. Pokazał, że jest taką samą osobą jak każdy z nas a sukces zależy od naszej wytrwałości i tego ile jesteśmy w stanie dać od siebie.
Dużo czasu poświęcił by przekonać nas byśmy byli sobą a nie kimś stworzonym przez społeczeństwo, napiszę o tym w kolejnym poście :)